siedział sam, na głowie miał kaptur, a w ręku trzymał butelkę whisky..
był kompletnie pijany,mamrotał coś pod nosem..
jakby próbował nawiązac kontakt z kimś bliskim, kogo już nie ma..
Krzyczał , kopał , łapał sie za głowę..
obwiniał tą osobę o jej własną śmierc..
Kiedy upijał się kolejnym łykiem alkoholu..
kątem oka zauważył obok siebie piękną kobietę
usiadła obok.. i cichym głosem powiedziała..
'nie martw się, jeszcze się spotkacie..
moze nie teraz, nie za rok,dwa ale na pewno..'
Wtedy podniosl głowę i zapytał .. skąd o tym wie..
odpowiedziała.. ''nie pytaj, po prostu uwierz''
i znikneła..
Chłopak nie mógł w to uwierzyc.. przecież żyje na tym świecie
już 18 lat ,a jeszcze nic takiego mu się nie przytrafiło..
Mimo wszystko słowa tej kobiety wziął sobie głęboko do serca, wstał
otarł łzy , wyrzucił butelkę .. i odszedł..
|