Szła ciemną uliczką. Było już dawno po północy. W ręce trzymała pustą butelkę po winie. Twarz pokrywała warstwa rozmazanego makijażu. Z oczu spływały gorzkie łzy, dławiła się nimi, krztusiła się. Idąc przeklinała i wyzywała wszystkich facetów. Czuła się okropnie. Upadła, uderzając o ziemię rozbiła butelkę. Ręce miała całe we krwi. Próbowała wstać, lecz jej ciało drżało zbyt mocno. Zakrwawionymi rękoma otarła łzy. Odgarnęła splecione kosmyki swoich ciemnych włosów. Podniosła się z wielkim trudem. I krzyczała że 'życie jest piękne.'!
|