Wpadał z nią, pił, znał umiar.
Ona miała czuć się dobrze, on miał czuwać.
Coś pękło, kiedy przyszła codzienność,
i wiesz co, zaczęli żyć na odpierdol.
Bez szkoły i pracy i kłótnie, bezsenność.
I poszło się jebać im całe ich piękno.
Z twarzy zniknął uśmiech, spotkałem go,
powiedział ”nie chcę żyć, idź po wódkę”.
|