To zabawne, że się smuciłam, płakałam, uderzałam głowa w ścianę. Wtedy czyjeś oczy i dłonie byłyby dla mnie ratunkiem. A kiedy z czasem przyszły stało mi sie to zupełnie obce i nie do zniesienia. Może przyzwyczaiłam się do samotnosci, ciszy, kilku słów Elda kierujących moim życiem. Nie umiem poradzic sobie z własna psychika bo jest ona na skraju wyczerpania. A to wszytsko przez przeszłosc ktora podcina mi zyły każdej nocy. A ja bezczynie patrze na krew dookola mnie i nie moge nic zrobic. Beznadzieja - tak można nazwać kazda moja decyzje i każdy krok... Możesz mi pokazac lepsza wizje świata?
|