Kiedy chodziłam po deszczu brał mnie w swoje silne ramiona, przyciskał do ściany i mówił jednocześnie całując, że jestem jak cukier. Kiedy ja nie mogłam spać, on też nie spał, a gdy się bałam, albo było mi zimno, przychodził do mnie, bez względu na godzinę, bo mówił, że dla mnie jest zawsze. Patrzył mi w oczy, kiedy było mi źle i przytulał, kiedy się śmiałam. Nie, nie był ideałem. Robił to wszystko po to, by bardziej bolało, gdy odejdzie... żebym nie zapomniała.. Może chciał się dowartościować... Nie wiem. Kocham Go i tak i właśnie to powinno być to 'zawsze' kiedy on miał być ze mną, właśnie teraz potrzebuję go najbardziej..
|