"- Żebym tylko mógł to oderwać - mruczałem - o, gdyby tak nas oboje przysypano ziemią! – I szarpałem wieko coraz rozpaczliwiej. Znów usłyszałem westchnienie tuż koło ucha. Wydało mi się, że mimo mroźnego wiatru musnął mnie ciepły oddech. Wiedziałem, że w pobliżu nie ma żywej istoty z krwi i kości, lecz wyczułem bliskość Katy z taką pewnością, z jaką czuje się w ciemnościach zbliżanie materialnego ciała, choć go dostrzec nie można; nie w ziemi, pode mną, lecz obok, na ziemi. Nagle uczucie ulgi rozeszło się od serca po całym ciele. Zaniechałem rozpaczliwego trudu. Byłem pocieszony, niewymownie pocieszony. "
|