„W podnieceniu uniosła się i wsparła ramieniem na poręczy fotela. Na to gorące wezwanie obrócił wreszcie ku niej twarz wykrzywioną rozpaczliwym bólem. Miał łzy w oczach i dyszał ciężko. Chwilę tak na siebie patrzyli z daleka. Nagle Katarzyna, sama nie wiem jakim sposobem, rzuciła się ku niemu, a on porwał ją w objęcia i spletli się w uścisku tak silnym, iż zdawało mi się, że moja pani nie wyjdzie zeń żywa. Wydało mi się nawet, że od razu straciła przytomność. Osunął się z nią na najbliższe krzesło, a gdy podeszłam szybko, by sprawdzić, czy zemdlała, zgrzytnął ku mnie zębami z pianą na ustach, jak wściekły pies, i przycisnął ją zazdrośnie do piersi, jak chciwy skąpiec."
|