' nie tnij się. ' - syknęłam. nie odezwała się, cały czas milczała. ' słyszysz? oddaj mi tą żyletkę.' - nalegałam. zamknęła oczy. ' idź stąd. ' - wyszeptała. ' prawdziwi przyjaciele nie odchodzą. ' - krzyknęłam. ' jesteś dla mnie nikim. ' - wybuchnęła. ' i co? dla mnie jesteś. ' - nie pozwoliła mi dokończyć. rozkleiłam się. ' podła, zimna, okrutna, zdradliwa. ' - zaczęła wymieniać. ' najważniejsza. ' - dokończyłam. ' nie chcę Cię widzieć. ' - stanęła, i wykrzyczała w twarz. poczułam się okropnie. traciłam równowagę. mało co nie upadłam. patrzyła na moje trzęsące się dłonie. sięgnęłam po żyletkę. dusząc się łzami, nie zwracałam na reakcję przyjaciółki, która wpatrywała się w to co robię. na mojej ręce pojawiła się kropla krwi, upadła przede mną na kolana. zaczęła płakać, i przytulać się do mnie. ' przepraszam. '- wydusiła z siebie. / szloch
|