Zbyt duży ,kremowy sweter opadał mi na jedno ramię.Siedziałam na parapecie w szatni i wpatrywałam w mieniące się płatki śniegu.Z minuty na minutę było ich co raz więcej.Czekałam ,aż skończysz lekcje ,by móc wpatrywać się w twe zabawne iskierki tańczące po niebieskich tęczówkach.Znudzona czekaniem machałam nogami na przemian.Rozległ się przeszywający dźwięk dzwonka.Serce zaczęło niepewnie łomotać.Masa ludzi rozpychała się łokciami by jak najszybciej móc dotrzeć do swoich rzeczy.W końcu się zjawiłeś z szerokim uśmiechem na twarzy.Zaparło mi dech w piersiach.Wtem spostrzegłeś mnie i oczarowałeś mnie swym słodkim uśmiechem.Podeszłeś niezwykle blisko.Opierając się o me kolana , dłonie położyłeś na parapecie tuż obok mych ud.Pocałowałeś niezwykle delikatnie.Zdziwiona szeroko otworzyłam oczy.Serce próbowało się wyrwać,a policzki oblał nieśmiały rumieniec.Zdołałam jedynie wypowiedzieć ciche - Czym sobie na to zasłużyłam ? z szerokim uśmiechem na ustach.( 1 )
|