Moglibyśmy jeździć ostatnim kursem trójki aż do zajezdni a potem wracać po ciemku z drugiego końca miasta i udawać, że się nie boimy. Uczyć się na pamięć swoich nawyków, żeby potem bez zastanowienia sypać cukier do herbaty, smarować chleb masłem, wylewać keczup na frytki, albo na talerzyk obok. Jesteś parabolą, moją ulubioną funkcją. Bez Ciebie mam zero w mianowniku, wiesz - tak jakby nie istnieje. Ale uwierz mi , nie chcę z tobą jeść frytek ani pić kakao, nie chcę oglądać filmów ani jeździć do krakowa. Chcę, żebyś powiedział mi cześć.
|