Nie widzisz nic, kiedy tak patrzysz mi w twarz, nie czytasz z moich oczu.
A wiedziałeś, że upadnę i w końcu stracę rozum. I mam pięści całe we krwi, i chyba całkiem dobry powód by powiesić na pętli to co kiedyś mi miało pomóc. Stoję w ogniu. Alkohol zabił ból i rozum.
Gdyby można było cofnąć czas nikt by mu już nie pomógł. Nikt. Rozumiesz kurwa, milcz, dziękuj Bogu.
Pół na pół, litr na dwóch. I tak do obrzygania, gdy znów wkurwi nas dół.
Więc pij za wolność i wyjście na prostą, osobno, bo razem nam się zjebał światopogląd. Podobno. Litr za litr, pij, zapij po proch go. I chuj, już się nie martwię. Nie obchodzi mnie jak mnie nazwiesz.....
|