wychodziłam z szatni. twoja klasa miała wf, więc przebieraliście się w szatniach. przechodząc koło twojej, chłopaki zaczęli mnie wołać. weszłam do was. zaczęła się gadka. my, mimo zerwania, dalej rozmawialiśmy normalnie. miałam wodę w butelce. jakoś tak się złożyło, że zaczęłam cię nią 'bić'. potem ty też wszedłeś w rolę. gilgotaliśmy się, szczypaliśmy, przepychaliśmy. w końcu wziąłeś metalowe przykrycie od kosza. 'to bd moja tarcza, teraz możesz mnie napierdalać' powiedziałeś ze śmiechem. jakoś tak niefortunnie się złożyło, że uderzyłam się o to gówno palcami. zakrwawione ręce, spuchnięte...'przepraszam, nie chciałem...' 'nie no spoko, opanowana sytuacja. wszystko pod kontrolą.' powiedziałam przykładając chusteczkę do rany. kiedy sytuacja się uspokoiła, zaczęliśmy się już normalnie śmiać. ja stałam w jednym końcu szatni, ty w drugim. nagle zrobiła się cisza. i na korytarzu i u nas. koleżanka coś gadała z tb o mnie. nie słyszałam dokładnie słów, ale wiedziałam, że nie mówisz nic [1]
|