Słyszę dzwonek do drzwi. Potem głośne pukanie.Patrzę przez okno. To on,ale nie wiem po co przyszedł. By się ze mnie jeszcze ponabijać? Przecież wybrał inną. Nie mówiąc o tym że go zdradzała. Każdy o tym wiedział nawet on, ale nie chciał w to wierzyć. Teraz stał przed moimi drzwiami nieustannie uderzając w nie pięściami i wołając moje imię. Otworzyłam je. Był zmęczony i zdyszany. ew. Nim zdążyłam coś powiedzieć przygarnął mnie i przytulił. -Przepraszam za wszystko- wyszeptał mi do ucha. Wyrwałam się z jego objęć odsunęłam od niego. Patrzył na mnie zbolałym wzrokiem. Łzy ciekły mi po policzkach. Znów mnie zranił. - Czrgo chcesz- warknęłam patrząc mu w oczy. Nie martwiłam się że zobaczy iż płaczę. Było mi wszystko jedno. -Wyjeżdzam. Chciałem cię pożegnać w należyty sposób.- odpowiedział i zaczął się wycofywać w stronę drogi. Poczułam gniew. - nigdy więcej tu nie przychodź bo tylko mnie ranisz!- krzyknęłam za nim. Stanął i powoli obrócił twarz w moją stronę. -Kocham cię- odszedł
|