Ryk wiatru ginie w moich uszach
Wokół panoszy się cisza
I to ona rządzi moimi zmysłami
Emocje wrzą, krew pulsuje
Oddech powoli zamiera
Patrzę w dół - przepaść
Czarna ciemność bez końca
Trzymam się poręczy, lecz parzy mą dłoń
Swym zimnem, bo przecież cała płonę.
Kapie łza
Jedna, druga, cały strumień
Czarnych łez wylanych na próżno.
Zegar każe żegnać się, mówi, że to koniec.
Czy ma rację?
To sie okaże, gdy oddam skok.
Zamykam oczy. Wiatr we włosach
Składa pocałunki na twarzy
Jakich Ty nigdy mi nie dałeś.
To już koniec, nie ma już nic
Na mych ustach uśmiech
Wreszcie posmakuję szczęścia.
Nie boję się. Wiem, że przeżyję
By zobaczyć Ciebie.
Mój duch unosi się nade mną.
Czuję go. Otwieram oczy. Widzę go.
Nikt nie płacze. To już czas. Rozwiązanie.
Twoja twarz przed oczami.
Twój głos w głowie.
Skok, najdłuższy, najpiękniejszy ze wszystkich. // internet
|