na początku żyliśmy złudzeniami. od jednego sukcesu do drugiego, zapatrzeni w siebie, roześmiani, szczęśliwi. nadal pamiętam jak ściskał mnie, prawie łamiąc kości i obracał w powietrzu świętując zwycięstwo. ale to zniknęło, wraz z motylkami w brzuchu i blaskiem w oczach. po tym pamiętam już tylko jak codziennie wracał styrany do domu, mijał mnie w korytarzu bez słowa i ignorując fakt, jak dużo czasu poświęciłam na przygotowanie kolacji padał na łóżko. taka tam, codzienność. / smacker_
|