Kiedy odszedł moje kolana zapadły się pode mną. Leżałam tak czekając na… sama nie wiem na co. Chyba na to, że zaraz wróci, kucając przy mnie i powie, że to był jakiś głupi żart. Czekając na to, że zaraz znowu mnie przytuli. Leżałam w lodowatym lesie, nie martwiąc się o to, co się ze mną stanie. Było mi to obojętne. Mój mały, wielki świat się zapadł. On zniknął.
Wydawało mi się, że to było jakieś cholerne zaćmienie serca. Najgorsza z każdej rzeczy stała się. Było mi już wszystko obojętne. Po sama nie wiem ilu godzinach jakimś cudem znalazłam się w domu. Nie miałam nawet ochoty pójść się wykąpać. Wpadłam po prostu biegiem do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Byłam tak wymęczona, że nie zasnęłam, a osłabłam./zpw
|