Przyszedł dzień, kiedy musiałam dokonać wyboru. Pomiędzy aniołami pędzącymi po ulicach miasta a zwykłymi ludźmi patrzącymi na mnie zza drugiej strony stołu.
Pomyślałam, jak to dobrze, że czarna jest noc po błękicie poranka. Jak dobrze, że można uciec sprzed ludzkich oczu. Zniknąć w tłumie. Namalować obraz, którego nikt nigdy nie zobaczy. Płakać z rozpaczy. Wisieć na obłoku.
|