" wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok.
- nie waż się ! - krzyknęła w jego stronę.
- bo co ?! - zapytał z szelmowskim uśmiechem. złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. - proszę ? - zrobiła smutną minę. już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. było cholernie zimno.. usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze.
- złaź ze mnie ! - warknęła.
- oj, nie denerwuj się tak. złość piękności szkodzi - wciąż się śmiał.
- a jak zachoruje ?- zapytała smutno. spoważniał i powiedział cichutko :
- to będę twoim osobistym lekarzem - nachylił się do pocałunku. jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. zwaliłam go z siebie i pognałam pędem do samochodu. spojrzał na mnie wnerwiony i pogroził palcem. wysłałam mu buziaka. we wstecznym lusterku widziałam, jak się śmiał.. "
|