byłam zakochana bez sensu. miałam nadzieję, że może zrozumie, że będzie żałował, nie żałował, nie zrozumiał. zostałam sama. płakałam w poduszkę na tyle aby mi odrobinę ulżyło. aż w końcu pojawił się inny, pojawił się on. idealny? nie idealny nie jest, ale to się nie liczy... liczy się to, że posklejał złamane serce, że przytula kiedy tego potrzebuję, że jest ze mną i że czuję, że jestem dla niego ważna. to mi wystarczy, wystarczy mi on, tylko ten jeden, ten który swoim uśmiechem daje mi nadzieję na lepsze jutro.
|