Często Smutek przychodzi do mnie sam. Siada mi na ramieniu i szepcze najdziwniejsze historie. Na początku jestem oburzona, ale powoli zaczynam w nie wierzyć. Połykam jego słowa, smakuję, trawię i przyswajam. Potem okazuje się, że jego historie, to tak na prawdę moje myśli. Płaczę, a On pociesza mnie dołującymi metaforami.
|