Płakała za dnia, noce też inne nie były.
Z każdą minutą chore myśli przychodziły.
Zawsze miała duże chęci, lecz odwagi brakowało.
W cierpienie doświadczona, coś w serce jej się stało.
Więc wybiega szybko z domu cała zapłakana.
Czuła, że już siebie nie akceptowała.
Po chwili stanęła na zewnątrz cztery piętra.
Serce wali jak szalone, ona stoi spięta.
Zamknęła oczy i ręce rozłożyła,
w jednej sekundzie w paszcze śmierci się rzuciła.
Teraz wolna od problemów i wolna od marzeń
patrzyła na to z góry, będąc brata drogowskazem.
Może wydawać się inaczej, lecz szczęśliwe się skończyło.
Nie ma już tego co szczęście jej burzyło.
Teraz nikt do niczego jej już nie zmusza.
Została po niej tylko uwolniona dusza...
|