Przez chwile zapatrzyla sie w jedno miejsce powtarzajac sobie szeptem jakies niewyrazne slowa. Ze swieczkami w oczach i dlonmi oplatajacymi szyje osunela sie wolno po scianie az w koncu upadla i z cierpieniem malujacym jej sie na twarzy lezala tak przez chwile na zimnej podlodze . W glowie miala tylko niezrozumialy metlik. Probowala zaprzeczyc mysla, zaprzeczyc milosci ktora nosila w sercu. bol jaki czula plynal jakby w jej zylach, plynal w jej krwi skazonej miloscia do niego jak silna zabijajaca trucizna. Trucizna zatruwala nie tylko kazda czesc jej organizmu ale dopadala jej umysl. Zwijala sie na podlodze z tego przeszywajacego ja cierpienia, a w glowie klebily jej sie setki osaczajacych mysli.
|