|
Siedząc na łóżku z popuchniętymi od łez oczami, w głowie wciąż miałam jego obraz, tą uśmiechniętą twarz, która w jednej chwili zmieniła swój wyraz na przerażoną, owiniętą niepewnością. Pod powiekami mam te roześmiane czekoladowe tęczówki odbijające się w słońcu, które w jednej chwili, z najukochańszego obrazu na świecie, stały się najbardziej znienawidzoną przeze mnie rzeczą. Słowa, które zraniły serce, to czym żyłam, co dawało mi siłę, wiarę na lepsze jutro. Wszystko to, każdy wyraz, był najmniej oczekiwaną przeze mnie rzeczą, to stało się w mgnieniu oka, kilka niepotrzebnych słów, przez kilka minut sprawiły, że wiara w ludzi i ich szczęście, wygasła. Zrozumiała, ze miłość nie istnieje, a to wszystko to tylko interesowne uczucie udawanie wielkiego romansu z nudnej telenoweli.
To wszystko zakończyło się jak w beznadziejnym melodramacie z nędzną fabułą i bez happy end'u.
|