połamane włosy w nieładzie, przygryzione krwawiące jeszcze wargi, ślady paznokci wbijanych w nadgarstek. czerwone oczy, katar, mokre policzki, drżące dłonie w gorączce. widzisz, rano muszę przywrócić to wszystko do normalności, żebyś czasem nie spostrzegł, że jednak jesteś wszystkim i żebym nie musiała patrzyć na twój triumfalny uśmiech i błysk w oku. żebym nie musiała widzieć, słyszeć, ani czuć twojej pierdolonej satysfakcji, gdy wyjdzie na jaw, jak bardzo się duszę oddychając powietrzem bez tlenu.
|