I mogła leżeć na zimnej, marmurowej ziemi, cała potargana, umorusana w tuszu do rzęs. Zziębnięta, w sukience, która swoim wyglądem wcale jej nie przypominała. Przechodnie patrząc z góry, nie zwracali na nią uwagi. Nie zasługująca na krztę współczucia, przeniosła się na inny marmur. równie zimny. Perfekcyjnie odsuwając znicze, ułożyła się płycie, układając głowę tuż przed nagrobkiem. Wiedziała, że tylko na jego pomoc może liczyć. Tylko on jest w stanie, dać jej ciepło, którego nie zaznała nigdy więcej, zaraz po tym, jak wyrwano go z jej objęć, zakopując 5 metrów pod ziemią.
|