Brałam do ręki każdą rzecz po kolei, pozwalając, by zalała mnie fala wspomnień. Długo oglądałam zdjęcia. Prawie już zapomniałam, jak bardzo kochałam te jego jasnozielone oczy, sposób, w jaki marszczył brwi, kiedy na czymś się skupiał, to, jak mrugał do mnie, gdy rzuciłam jakiś żart albo wspomniałam coś zabawnego tylko dla nas dwojga. Nie pamiętałam, że aż tak dobrze razem wyglądaliśmy. Doprowadzał mnie do szału swoim niezorganizowaniem, beztroską i bałaganiarstwem. Lubiłam myśleć, że doskonale się uzupełniamy - ja z moją obsesją na punkcie porządku i on nigdy nietrzymający się planu. Myślę, że dzięki niemu trochę się rozluźniłam, przynajmniej w ciągu tego lata. Ja z kolei sprawiłam, że stał się odrobinę bradziej odpowiedzialny. Ale nie miałam pojęcia, gdzie był ani co teraz robił. Nigdy przecież tak naprawdę nie prosił mnie żebym została, chociaż i tak bym tego nie zrobiła
|