Ciemność przychodzi do mnie nocą. Wtedy kiedy jestem bezbronna. Chowam się pod ciepło, choć i tam też dotarła. Zamykam oczy, próbuje sobie przypomnieć miłe chwile. Nic nie widzę- ciemność je zasłoniła. Przyszedł strach i zmusił mnie do łez. Przyszedł ból i zmusił mnie do cierpienia. Modlę się do boga aby przekazał jemu, że go pilnie potrzebuje. Żeby przyszedł odgonił ich wszystkich. Otarł łzy, przytulił i poczekał jak zasnę. Leżę okryta ciepłem. Zaczyna brakować mi tlenu. Nikt nie przychodzi… Najwyraźniej boga nie ma.
|