Ostatni wieczór był całkowicie inny. Przeraźliwie pusty, obcy, cichy.. Nie myślałam o Nim, to dziwne, nawet przez chwilę nie miałam go w swojej głowie. Noc była równie spokojna. Nie przyszedł do mnie we śnie, nie przytulał, nie opowiadał o wspólnym życiu, nie uśmiechał się.. Życie nie było już przepełnione tym człowiekiem. Nie był już moim powietrzem, szczęściem, skarbem.. Wyleczyłam się z niego - chociaż wciąż brzmi to chorobliwie boleśnie.. | nieracjonalnie
|