To był (gong?), impreza, zajżałem tam na moment,
Już byłem pod domem, ale się cofnąłem,
Pomyślałem, że może odmienić się moje życie,
Przyjechałem furą, a wracałem taxą o świcie,
Te kuszące spojżenie znaleźliśmy się w tłumie,
Tylko ty jedna choć wokół inne niunie,
Ich tyle, na chwile nasz czas sie zatrzymał,
Poczulem to coś i wyjątkowy klimat,
Wątek jak w filmach pełna romantica,
Siedzieliśmy wpatrzeni w siebie, tłum znikał,
Nagle Ty, Tylko Ty i nikt wiecej,
Czułem pocałunki trzymając się za ręce,
Powiedzieliśmy sobie więcej niż było wskazane,
Miłość, największy diament, krople deszczu nad ranem,
Na ustach naszych, ta historia się nie powtórzy, nigdy się już nie zdarzy. / Massey
|