Zobaczyłam cię po pół roku i kiedy ty powiedziałeś zwykłe cześć, ja miałam wrażenie że osunę się w dół pod wpływem dreszczy spowodowanych przez twój głos. Moje oczy rozbłysły, a nogi jak z waty się stały. To takie uczucie niby przereklamowane a jednak prawdziwe. Do teraz kręci mi się w głowie i zastanawiam się czy to było naprawdę, bo nic nie pamiętam. Wiem tylko że to było coś. I właśnie to coś ty nosisz w sobie, a ono nie pozwala mi rozmawiać z tobą i patrzeć na ciebie bez ciała i głosu jak z galarety. ~ traviesa
|