[ cz. 14] Wiedziałam doskonale, że jeśli to wszystko się zacznie - skończy się porażką. Bo ile może być 'ostatnich razów'? Zostawiłam mu wiadomość na poczcie: - Cześć. Wybacz mi, ale ja już nie potrafię. To tak jak z potłuczeniem lustra.. nie mam ochoty próbować go złożyć, aby było jak kiedyś, bo to grozi pokaleczeniem.. Przepraszam, dobranoc. - nie oddzwonił, może to i lepiej. Rano wstałam zupełnie niechętnie, bo wiedziałam, że spotkam go w szkole. Pierwsza lekcja. Nie przyszedł. Może zaspał? Druga lekcja. Nie ma go. Trzecia lekcja. Jego miejsce w ławce wciąż wolne. Czwarta lekcja. Nie pojawił się. Piąta, Szósta, Siódma, Ósma- czekanie na marne. Może coś mu się stało? Może... Boże! Może to przez mój telefon? Cholera.
|