Kiedyś poszukam w tobie wyciszenia, które zakwitnie pod dotykiem dłoni aż kołysaniem spłynie cała ziemia po czubki bujnie rozkwitłych jabłoni
Do miejsc znajomych wrócę o zmroku słów zabłąkanych wejdę ocaleniem i spędze z twarzy twojej niepokój by się okryły radością
Może mi kiedyś wybaczysz spóźnienie tak niepotrzebne wahanie minucie i będziesz dla mnie miękkim otuleniem cichą oazą w wędrówce przez życie
Popatrz jak kwitną do rąk przywrócone usta naszych pąki w dojrzałości chwili, a oczy patrzą tylko w jedną stronę tam gdzie dwa serca miłością zabiły
Nadchodzi wiosna pędem mocno wzrasta w nasze znajome rozmowy od świtu na polnych drogach i ulicach miasta rodzi się bólu radości i krzyku
Kiedyś odnajdę w tobie sen na jawie co mi się nigdy jeszcze nie ziscił i nową sukienkę na wiosnę sobie sprawie za grosz ze swoich połatanych myśli
|