[cz. 3] Gdy doszłam do siebie i już miałam wydusić z siebie pierwsze słowo - obudziłam się. Jego już nie było. Nie miałam już przed sobą tysiąca słów, które miały do Niego trafić. Poczułam ulgę, ale i niepokój, ciekawość. Chciałam dowiedzieć się, jak to wszystko się zakończy. Czy zrozumie co ze mną zrobił, czy po prostu zniknie z mojego życia, po raz kolejny. Zamknęłam oczy, by dokończyć ten dziwny sen. Leżałam przez ok. godziny przewracając się z jednego boku - na drugi. Bezskutecznie. Jego już nie było. Nie pojawił się więcej, pozostawiając uczucia, których nie umiałam opisać. Wiedziałam, że już nigdy nie dowiem się, jak zakończył się ten sen. Wiedziałam też, że ta sytuacja nigdy nie zdarzy się w rzeczywistości. Byłam rozczarowana, ale doszłam do wniosku, że to może i lepiej, że znałam końca. Przecież obiecałam sobie, że NIGDY, PRZENIGDY nie pozwolę Mu wrócić. Nawet, jeśli byłby to sen. / xfucktycznie .
|