Leże, patrzę w podłogę, i nie chcę. Nie chcę już żyć. Nie mam zamiaru, tego wszystkiego w sobie kryć. I czasem Cię najbardziej zaufana osoba zawodzi, wtedy, samemu, z słuchawkami na uszach, i dobra nutą, się samemu po ulicy chodzi. Ale nie, nie zrobię wam tej pierdolonej przyjemności. Wymagam od was trochę jebanej czułości. Ludzie są chyba po to, żeby się wspierać wzajemnie. A nie opierdalać, nadaremnie. Także HEJ! Pomóżmy, przebaczmy, sobie. Żeby potem, miał kto czuwać, przy naszym grobie.
|