ostatnio dzieje się ze mną coś niedobrego. budzę się w nocy i mam ochotę biec przed siebie, nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co. męczy mnie coś. coś czego nie mogę ogarnąć. czuję się tak, jakbym wróciła do domu rutyny po świetnej imprezie zwanej szczęściem. Zachłysnęłam się życiem i właśnie mam po nim cholernego kaca. teoretycznie nie mam powodów do narzekań. nie muszę się o nic martwić, problemy rozwiązują się same i zawsze jest ktoś przy mnie, jednak w praktyce wygląda to trochę inaczej.
|