"Do domu wróciłem po południu. (...) Przymykałem powieki. Myślałem. Mówiłem do siebie o sprawach podobno najważniejszych w życiu człowieka. Stwierdziłem jeszcze raz: To wszystko nie ma sensu. Wszystko. Życie. Czy można do tego coś dodać? Już przed kilkoma miesiącami wyznaczyłem sobie datę. Dzień, w którym popełnię samobójstwo. Dokładne oznaczenie roku, miesiąca, dnia, a nawet godziny sprawiło mi ulgę. Zdawało mi się, że takie postępowanie rozwiązuje mi ręce w stosunku do ludzi i daje swobodne postępowanie. Mówiłem sobie: Nie jestem z nikim związany, nic mnie nie obchodzi."
|