` Idę ulicą. Muzykę w słuchawka zagłusza sygnał karetki. Nie obchodzi mnie gdzie jedzie, do kogo, dlaczego i czy zdąży na czas. Irytuje mnie tylko, to, że tak głośno ją słuchać, bo przerwała mi moją ulubioną piosenkę. Wchodzę obojętnie na ulicę, na której stoi mój dom. I nagle świat wali mi się pod nogami. Karetka odjeżdża spod mojego domu z bliską mi osobą. I nagle przestaję mnie obchodzić to czy muzyka gra wystarczająco głośno, tylko wkurwia mnie to, jaką potrafię być pieprzoną egoistką, która nie obchodzą inni. Miałam wyjebane na los chorej osoby, dopóki nie okazało się, że jest ona członkiem mojej rodziny. Nie polecam nikomu tego uczucia, nawet największemu wrogowi. ♥ / suodziaak
|