Siedziała cichutko na piszczącym, drewnianym taborecie. Czekała aż wróci. Popatrzała w stronę ganku jak by wyczuła, że zaraz wróci. Klamka się ruszyła a następnie otworzyły się drzwi do mieszkania. To był on. Obijał się o ściany. Nie utrzymał równowagi i upadł na dywan w przed pokoju. Wstała szybko i ukucnęła przed nim. 'Znów piłeś' Ale on już zasnął. Położyła się koło niego na ziemi. Ciągnęło mrozem od drewnianych desek. Miała to gdzieś. Wreszcie wrócił. Bała się, że naprawdę odejdzie i ją zostawi.
|