Cz.1 Minąłeś mnie na korytarzu i uśmiechnąłeś się. Nie zareagowałam w żaden sposób. Udawałam, że nie widziałam Twoich uśmiechniętych oczu i nie dostrzegłam uśmiechu, który sprawiał, że moje serce biło ze zdwojoną siłą. Wyszłam na dziedziniec szkoły i dołączając do koleżanek, usiadłam na ławce. Nie wiedziałam, że poszedłeś za mną. Stanąłeś przy naszej ławce. Nie odwróciłam się. Nie miałam odwagi. Byłam w Tobie zakochana od kilku miesięcy, ale Ty o niczym nie wiedziałeś. Tak było lepiej. - Zostawicie nas samych? - Poprosiłeś moje koleżanki. Popatrzyły na mnie, a ja ledwo dostrzegalnie pokiwałam głową. Zająłeś miejsce naprzeciwko mnie. - Dlaczego mnie unikasz? - Zapytałeś po chwili, i dopiero wtedy odważyłam się podnieść wzrok. - Nie rozumiesz. - Powiedziałam. - Nie boję na Ciebie spojrzeć, nie boje się do Ciebie zbliżyć, nie boję się Ciebie złapać za rękę, nie boję się Cię pocałować... - To dlaczego tego nie robisz? - Zapytałeś. Czułam na sobie Twój wzrok. / madelay_
|