wiatr muska moje ciało imitując Jego oddech - tyle wystarczy bym znów utonęła w myślach. wtulam twarz w ciepły szal, jakbym znów wtulała ją w Jego pachnącą szyję. tego chłodnego jesiennego dnia, pewnie objął by mnie ramieniem, gdyby zobaczył, że drżę z zimna. ale Go tu nie ma. nie będzie. okrążam ławkę, siadając z lewej strony, jak kiedyś. patrzę w puste miejsce, gdzie powinien siedzieć. szum liści przypomina Jego głos, miesza mi w głowie. wciągam powietrze, momentalnie czując ból w płucach. wstaję. rzucam na wiatr ostatnie 'tęsknię' i odchodzę do domu, by już nigdy w to miejsce nie powracać. / nieswiadomosc
|