Gdyby nie bezwładne i lodowate ciało, byłabym pewna, że po prostu śpi. Chwilami umiałam sobie nawet uroić, że jej klatka piersiowa systematycznie się unosi. Wyglądała tak pięknie. Już się nie bała. A ja żyję z przekonaniem, że gdy pojadę do jej domu, ona przywita mnie w progu z uśmiechem na twarzy. Ucałuje i przytuli. Po prostu tam będzie... Ciepła, radosna, taka jaka, była zawsze.
|