Dzień byłyby taki jak co dzień. Ale w końcu go zobaczyłam mały wagar w końcu sie opłacił. Idę z koleżanka z nad przeciwka idzie on z kolegą. Widzę go nie wiem, co robić ciesze się, że go widze jednak chce mi sie juz plakać bo go nie mam, dziwne uczucie, az mnie zobaloło. Jest co raz bliżej, uśmiecha sie swoim pięknym usmiechem, jego czarne oczy tez sie smieją, ja tez sie usmiecham prawie placząc. Przechodzi obok mowi czesc i sie usmiecha jeszcze szerzej, odpowiadam czesc i wpadam w panikę, i mysle przeciez ja go kocham.. przyśpieszam sama nie wiem czemu, przecież nawet za mną nie idzie, po jakimś czasie sie oglądam sama nie wiem po co, przecież go już tam nie było, bo dawno sobie poszedł.
|