Patrząc na to wszystko z tej drugiej ciemniejszej strony to ja nawet z własnym sobą nie potrafię już gadać.. Ciągle smutny i monotonny temat z fragmentami które raz doprowadza mnie prawie ze do płaczu, a innym zaś do błogiego i nieumiarkowanego śmiechu który utrzymuje sie przez połacie chwil.. To wszystko sprawia ze gdy spotykam samego siebie na ulicy snów nie wymieniam juz uścisków dłoni, serdecznych powitań, nie. Wymieniam tylko srogie spojrzenie, spojrzenie na samego rzeczywistego siebie.
|