Sama rozwlam swój świat.
Ten, który od jakiegoś czasu tak usilnie próbowałam pozbierać do kupy.
Nie stanęłam jeszcze na nogi,
a już sama sdążyłam pociągnąć się do ziemi.
Może nie jestem wystarczająco silna?
Najsmutniejsze jest to, że nie mam n kogo zrzucać winy.
Bo jedyną winną osobą w tej sprawie jestem ja sama.
Jak nisko trzeb upaść, aby powiedzieć sobie "dość"?
|