Dotykam klatki piersiowej, czuje uderzenia serca, z kazdym odczuwajac coraz wieksze rozdarcie. Bije tylko po to by pompowac moja krew, bym mogl trwac dalej w tej agonii emocji. Niszczac siebie samego uderzeniami serca, ktore nie znacza teraz nic. Zabijam sie kazdego dnia, ale nie umieram. By rano odrodzic sie i ciagnac ten koszmar. Starajac sie przezyc ten dzien, probuje zapomniec jak dlugo bedzie jeszcze trwal. Kraze bez skutku w labiryncie uczuc, szukajac czegos co nie istnieje. Po co Ci to mowie? Moze i ty szukasz drogi tam gdzie sa ich tysiace, znajdujesz ja tam gdzie jej niema... Prowadzi do nikad i sprawia bol...
|