Twoje ciepło zniknęło, Twoje ramiona już nie należą do mnie, a Twój uśmiech jest skierowany nie w moją stronę. Twoje oczy nie patrzą się w moje, w Twoich słowach nie ma mojego imienia, a Twoje usta nie składają pocałunku na moich. Twoje ręce nie błądzą po moim ciele, a w Twoją klatkę piersiową już nie będę mogła się wtulić. Twoje bluzy już nie będą przesiąkały moim zapachem, a Twoje bluzki, już dawno wyprane, nie przesiąkają Tobą. W pokoju też nie ma Twojego zapachu, karteczki związane z Tobą schowane głęboko w piwnicy, nikt nie wspomina o Tobie w moim towarzystwie. Jakby Cię nie było. Ale jesteś. Ciągle jesteś. Jesteś tam głęboko po lewej stronie klatki piersiowej. Może byś przyszedł i coś z tym zrobił, co? Najlepiej, to żebyś został. Tak na zawsze, wiesz. Nigdzie się nie ruszał, był tylko mój. Żeby nasze dzieci były z nas później dumne, a wnuki przynosząc nam kawę, pytały się o naszą miłość. Chcę być szczęśliwa. A wiesz, że tylko z Tobą będę. Więc wróć i bądźmy jak dwoje zakochanych.
|