W piękny dzień, ognistowłosa Margaret szła leśną ścieżką do swojego ukochanego.Margaret okręciła się wokół własnej osi, a jej długie loki powiewały wraz z błękitną sukienką do kolan.Nagle poczuła że ktoś ją obserwuje...Las umilkł.Ptaki już nie śpiewały.Wiatr ucichł.Nastała głucha cisza...Nagle ktoś chwycił mocno jej drobne ręce.Próbowała się wyrwać.Krzyczała, chociaż wiedziała że nikt jej nie usłyszy.Płakała.Już nic nie widziała.Upadła błagając aby ją zostawiono.Ten ktoś kucnął obok niej i pogłaskał ją w policzek.Na skórze poczuła czyiś oddech.''Wszystko będzie dobrze księżniczko...'' szepnął jej do ucha.Ten głos.Słyszała go już i to ile razy!Na szkolnych korytarzach...Grzesiek.Najlepszy przyjaciel Maćka.''Grzesiek!Proszę!Błagam!'' płakała.'' Spokojnie.Teraz będziesz tylko moja...''Zgwałcił ją.Krzyczała.Nikt nie mógł jej pomóc.Straciła godność.Została poniżona.Czuła jego oddech...A gdy to wszystko się skończyło zostawił ją i odszedł...
|