Kiedy spotykali się ze sobą, on dawał jej bardzo wiele rozkoszy. Przytulił ją. Całował. Pieścił. Kiedy spoglądała w jego brązowe patrzałki, czuła jak milion motyli wlatuje jej do brzucha. Był przystojnym chłopakiem. Jeszcze przy nikim nie czuła się tak dobrze. Była w nim zakochana. Wiele osób mówiło im, że są dla siebie stworzeni. Jednak taka chwila nie trwa wiecznie, jak każdy dobry moment okazał się chwilowym złudzeniem. A dalszy ciąg historii? Jest każdemu znany. On pokazał swe prawdziwe oblicze – skurwisyna . Ona – zamknęła się w sobie, obiecała, że już więcej nikogo nie wpuści do swojego małego świata. / wariatkowelove
|