i jest sobotnie popołudnie. ból brzucha. ciężkie dni za mną. słońce ogrzewa mój pokój. i brak nadzieji. myślę o nadchodzącej nocy w modnym klubie, mocno zakrapianej alkoholem i zagłuszonej głośną muzyką. myślę o tych ludziach znajomych i nieznajomych. o bólu jaki znowu poczuję spoglądając na tych, którzy mnie skrzywidzili. o tym jak w wysokich szpilkach z uśmiechem na twarzy będę grać rolę zwariowanej dziewczyny. o tym jak wewnątrz będą mnie rozpierdalały uczucia. o tym, że obudzę się z kacem i łzami w oczach. bo nie wierzę już. nie cieszy mnie nic. i nie czekam na nic. jednak nie pozostaję w miejscu. mimo wszystko wychodzę do ludzi. potrzebuję tego.
|