Siedząc na balkonie, zauważyła swojego wymarzonego chłopaka. To był jej ideał. Szedł śmiejąc się głośno, a za rękę trzymał dziewczynę. Blondynkę z toną tapety na twarzy, skąpo ubraną, z długimi nogami i z kilkunasto centymetrowymi obcasami. Do oczu napłynęły jej łzy, podeszła do lustra i spojrzała na siebie. Potem powiedziała na głos: - Jeszcze kilka dni temu mówiłeś, że nienawidzisz pustych panienek, które myślą tylko o sobie. Mówiłeś, że nie liczy się wygląd, że liczy się charakter. Szukałeś dziewczyny, która cię zrozumie, wesprze cię w trudnej sytuacji i rozśmieszy, gdy zajdzie taka potrzeba. Teraz już wiem, że kłamałeś. Niepotrzebnie robiłam sobie nadzieje, że może coś między nami być. - Po czym wybuchła płaczem i schowała twarz w dłoniach, nie mogąc dłużej na siebie patrzeć, po tym jak zrozumiała, jaka jest naiwna.
|